Nasza Head of Marketing Maja odpowiada na 10 pytań dotyczących pracy w SMSAPI. Dowiedz się, dlaczego stawia na rzeczową analizę wyników, zamiast kotów i RTM-ów. Poznaj jej początki w firmie, sposoby na wyznaczanie kierunków, zarządzanie zespołem oraz codzienne zmagania.
1. Na czym właściwie polega praca na stanowisku Head of Marketing?
Najprościej jest chyba powiedzieć, że na posiadaniu oczu dookoła głowy i skupieniu na celu. W naszym trzyosobowym zespole odpowiadamy za pozyskiwanie klientów z kanałów marketingowych dla serwisów SMSAPI w 7 wersjach językowych, budowanie wizerunku firmy, PR, edukację i wsparcie klienta oraz po części komunikację wewnętrzną. Pod każdym z tych obszarów kryje się mnóstwo szczegółów, o które należy dbać.
Reprezentuję markę SMSAPI w grupie LINK Mobility, co oznacza, że szukam możliwości współpracy z różnymi europejskimi spółkami. Dodatkowo, jestem twarzą SMSAPI na zewnątrz za sprawą wystąpień i artykułów. Ogarniam też współpracę z naszymi pomocnikami, czyli np. agencją PR (pozdrowienia dla Profeiny), grafikami itp. Dopiero pisząc o tym widzę, jak bardzo różnorodna jest nasza praca!
2. A co jest najważniejsze w pracy marketera?
W pracy marketera w biznesie SaaS-owym liczy się właśnie maksymalne ogarnięcie i skupienie na najważniejszym, czyli pozyskaniu klienta i spełnianiu jego oczekiwań. Muszę wiedzieć, które zadania przesunąć, które priorytetyzować, które pomysły są warte realizacji. Wyobraź sobie, że na tablicy zadań naszego zespołu dziś rano lekko naliczyłam 130 otwartych kart. Pokazuje to, że w marketingu musimy wybierać to, co najważniejsze i czasem z żalem mówić “teraz nie damy rady”.
3. Lubisz swoją pracę, sprawia Ci frajdę?
Zdecydowanie, spędzam tu jakąś 1/3 życia już od prawie 5 lat i nie nudziłam się ani jednego dnia! 😉
Spora część mojej pracy sprawia mi dużo przyjemności. I nie są to śmieszne memy lub koty w interencie, a analiza marketingowa i prowadzenie budżetu. CPC, CAC, LTV, churn i inne wskaźniki to moi codzienni pomocnicy. Uwielbiam analizować efekty działań zespołu w postaci raportów w Google Data Studio, szukać “czerwonych flag”, usprawniać działania, tworzyć tabelki w Excelu i podejmować decyzje na podstawie twardych danych, a nie domysłów. Oczywiście dbam też o to, aby Michał i Przemek mieli wszystkie potrzebne narzędzia do pracy i aby cieszyli się tym, co robimy.
4. Opowiedz proszę o początkach w SMSAPI. Jak wyglądały pierwsze tygodnie w firmie?
Przypominam sobie swoje pierwsze dni w firmie w październiku 2016, ledwo opierzona studentka z minimalnym doświadczeniem przychodzi do biura w Gliwicach, sadzają mnie przed kompem i mówią: działaj. Byłam przerażona, wtedy nawet nie rozumiałam na czym to SMSAPI polega!
Wypuszczenie na głęboką wodę dało mi ogromne poczucie sprawczości, zaufania i swobody pracy. Tego, że najlepsze lekcje otrzymuje się od osób bardziej doświadczonych i praktyków. I tego, że wiedza jest w zasięgu ręki każdego, kto po nią sięga.
Zaczynałam na stanowisku Marketing Specialist i uczyłam się wszystkich zagadnień związanych z marketingiem od podstaw, krok po kroku. Poza content marketingiem nie miałam za wiele umiejętności. Bardzo dużo dało mi obserwowanie osób bardziej doświadczonych, podejmowanie prób i popełnianie błędów. Po dwóch latach działania postanowiliśmy rozbudować zespół i w ten sposób pojawił się u nas Michał i Przemek. Zostałam wtedy doceniona i już od prawie 3 lat mam ogromne szczęście prowadzić zespół do celu. 🙂
Pamiętam, jak pandemia zburzyła mój cały roczny plan na działania zespołu i tak jak wiele firm, musieliśmy zaadaptować się do nowej rzeczywistości. Postanowiliśmy zająć się m.in. pozycjonowaniem naszego serwisu po włosku, hiszpańsku, niemiecku i francusku. I najpierw myślę: przecież to szaleństwo, po hiszpańsku to ja tylko “Gracias”, a po niemiecku “Guten Tag”! Co więcej, wtedy o SEO nie wiedziałam jeszcze prawie nic. Ale nie poddaliśmy się, dwa kompleksowe kursy, książka, miliony artykułów, konsultacje techniczne i udaje nam się na tym polu powalczyć z fajnymi sukcesami. I to buduje!
5. Co uważasz za największe osiągnięcia ostatnich lat?
Myślę, że świetnym osiągnięciem naszego zespołu w ostatnich latach jest wprowadzenie porządku we wszystkich procesach marketingowych i ustalanie priorytetów. Zdajemy sobie sprawę, że od naszych działań wiele zależy np. czy nasze koleżanki z Biura Obsługi klienta będą miały wystarczającą liczbę dobrej jakości leadów, czy informacja o wprowadzeniu nowego produktu dotrze do klientów oraz czy pokaźny budżet na działania marketingowe zwróci się z odpowiednią mocą.
Rewolucją na pewno było dla nas wprowadzenie dodatkowych wersji językowych strony i serwisu SMSAPI. Bałam się, że nie poradzimy sobie z barierą językową i różnicami kulturowymi. Dodatkowo, w 2017 roku jako polska średniej wielkości firma dołączyliśmy do międzynarodowej grupy LINK Mobility i wszyscy musieliśmy się w tym środowisku odnaleźć. Doszły nowe sposoby raportowania, nowe spojrzenie, nowe produkty, ale także świeżość i otwarcie nowych możliwości rynkowych.
6. Wspomniałaś o współpracy z międzynarodową grupą LINK Mobility. Co jest największą różnicą w podejściu do komunikacji względem polskiego rynku?
Marketing polega na odpowiadaniu na potrzeby lub ich tworzeniu. W środowisku, które jest nam znane to o wiele prostsze – nie istnieje bariera językowa, różnice kulturowe, odmienne zrozumienie produktu, nieznane uwarunkowania prawne, różnorodny rynek zakupu mediów. Jesteśmy w stanie przewidzieć trendy i rozumieć decyzje naszych odbiorców.
Wchodząc na rynek międzynarodowy musimy poznać te wszystkie aspekty od podstaw w każdym kraju osobno, wejść w buty klienta i go zrozumieć, aby wiedzieć, gdzie i w jaki sposób go pozyskać. To według mnie największe wyzwanie pracy na wielu rynkach.
Międzynarodowe środowisko ma jednak swoje ogromne plusy, w naszym przypadku są to między innymi korzystne warunki zakupowe w krajach, w których LINK ma swoje oddziały. Poza tym możemy się uczyć od siebie, poznawać swoje rynki, tworzyć wspólne produkty i ustalać wspólne strategie dla poszczególnych regionów.
7. Który z europejskich rynków jest zatem najtrudniejszy z perspektywy marketingu?
Każdy poza Polską. 😉 A tak naprawdę, to wyzwaniem jest dla nas Francja. Z naszych obserwacji wynika, że Francuz to bardzo wymagający klient, który opuści ścieżkę zakupową w mgnieniu oka, jeśli nie spodoba mu się jeden mały szczegół na stronie, w ofercie, w rozmowie. Poza tym to rynek bardzo konkurencyjny, zarówno pod kątem stawek, liczby firm na rynku i różnorodności oferty, więc wszystkie działania muszą być dokładnie przemyślane.
8. Jakie działania marketingowe uważasz, że dają najlepsze efekty, ale pozostają często niezauważone?
Po pierwsze są to godziny poświęcone na analizę danych. Bez danych jesteśmy bezbronni i nie możemy podejmować dobrych decyzji marketingowych. Uważam, że bez dni spędzonych na miesięcznej, rocznej, kwartalnej kontroli wyników i podstawowych wskaźników nie bylibyśmy w stanie osiągać takich przyzwoitych rezultatów.
Drugim takim niezauważalnym działaniem jest “bycie tarczą” dla mojego zespołu. Staram się stwarzać im środowisko pracy, w którym mogą się skupić na tym co lubią i co leży w ich obowiązkach, bez przeszkadzaczy i rozpraszaczy.
W praktyce oznacza to, że nie bierzemy więcej, niż jesteśmy w stanie wykonać w najwyższej jakości oraz filtrowanie pomysłów i często podejmowanie jednoznacznych decyzji, że niektórych pomysłów nigdy nie zrealizujemy, bo nie przybliżają nas do celu.
A trzecią sprawą, która często jest przełamująca, są długie burze mózgów i kreatywne dyskusje. To podczas nich powstają niesamowite pomysły, choć są one czasochłonne i niektórzy mogliby powiedzieć, że “tylko gadali przez pół dnia!”.
9. Jakie wyzwania stoją przed marketingiem?
Nie lubię stawiać się w roli wieszcza. Uważam, że marketing to piękna dziedzina nauki i biznesu, jeżeli za jej wdrażaniem idzie poszanowanie użytkownika oraz prawdziwe odpowiedzi na realne potrzeby. Nie wyobrażam sobie sprzedawania produktu, który szkodzi środowisku, ludziom lub który wykorzystuje dobre intencje ludzi. Wierzę i wiem, że wiadomości SMS ułatwiają ludziom życie i w ten produkt głęboko wierzę.
Wyzwaniem więc jest tworzenie takich rozwiązań, na które jeszcze jest miejsce na rynku i które nie są wydmuszkami. Rynek to papierek lakmusowy, prędzej czy później wyczuje ściemę. Dlatego my kierujemy się zawsze autentycznością i nie obiecujemy więcej, niż jesteśmy w stanie dostarczyć.
10. Wiem, że jesteś osobą wielu pasji. Podzielisz się tym, co robisz po godzinach?
Najlepiej chyba powiedzieć, że trudno jest znaleźć takie zajęcia, których nie próbowałam. 😛 Z jednej strony jestem ogromnym fanem low-costowego podróżowania, wakacje typu all-inclusive i leżenie na plaży plackiem to dla mnie największa męczarnia. Namiot, hotel, nurkowanie, długie trekkingi, noce na lotniskach, poznawanie lokalsów – to mój żywioł.
Z drugiej mam w sobie pierwiastek domatora, uwielbiam rośliny, a największym odkryciem pandemii było dla mnie tworzenie świec woskowych, które zrobiły furorę w biurze i wśród znajomych.
Uwielbiam też podcasty w tematyce true-crime oraz polityczno-historyczne. Nie da się też ukryć, że bez ludzi bardzo szybko tracę wigor, dlatego spędzam dużo czasu z przyjaciółmi. Nie mogłabym też nie wspomnieć o Romku, moim kilkumiesięcznym rudym kocie, który też nigdy nie pozwala się nudzić. 😉